Na początku września amerykańskie media ujawniły dane wywiadu USA dotyczące przygotowań Rosji do interwencji zbrojnej w Syrii. Kontekst i sposób przekazania tych informacji rodzi pytanie o to jaki cel przyświecał dokonującym tego przedstawicielom władz USA.
Dostawy rosyjskiej broni do Syrii bez zmiany
Doniesienia amerykańskiego wywiadu o przygotowaniach Rosji do interwencji w Syrii poprzedziły informacje o tym, że nastąpił wzrost ilości dostarczanego wojskom syryjskim rosyjskiego uzbrojenia. Przy czym od momentu wybuchu konfliktu w Syrii władze Rosji wspomagają na wiele sposób prezydenta Baszar al-Asad. Dotyczy to m.in. wsparcia finansowego oraz dyplomatycznego na forum ONZ. Najważniejsza w tym kontekście jest jednak pomoc dla rządowych sił zbrojnych Syrii.
Dotyczy ona np. wsparcia wywiadowczego w ramach którego Rosja: dostarcza zdjęć satelitarnych, prowadzi wspólne centrum nasłuchowe przy granicy syryjsko-izraelskiej, delegowała do Syrii pracowników rosyjskiego wywiadu, a także organizowała wyjazdy rosyjskich najemników do Syrii. Przegląd tego typu działalności zawiera artykuł z 1 września 2015 r. opublikowany na jednym z amerykańskich portali.
W kontekście prowadzonych walk najistotniejsza jest jednak bezpośrednia pomoc dla rządowych sił zbrojnych Syrii. Już w 2012 r. minister obrony Rosji przyznał, że obejmuje ona dostawy uzbrojenia i wyposażenia wojskowego, części zamiennych, a także doradców i instruktorów. W przypadku tych ostatnich nierzadko trudno odróżnić sytuacje w których szkolą oni wojska rządowe, a kiedy biorą bezpośredni udział w walkach.
Stałym ułatwieniem dla Rosji, przy udzielaniu tego typu pomocy Syrii, jest funkcjonowanie w syryjskim porcie Tartus bazy Marynarki Wojennej Rosji. Choć obiekt ten istnieje od czasów ZSRR, to składa się jedynie z dwóch mostów pontonowych służących za pirs i kilku hangarów. Nie pełni on roli tradycyjnej bazy, gdzie na stałe stacjonują jakieś jednostki, ale jedynie punkt obsługi i zaopatrzenia okrętów rosyjskiej floty. O czym zresztą świadczy jego nazwa w języku rosyjskim: “punkt zabezpieczenia materialno-technicznego” (“пункт материально-технического обеспечения”, ПМТО)
Od lipca 2015 r., a szczególnie w sierpniu, zaczęło pojawiać się coraz więcej informacji o tym, że Rosja zwiększyła dostawy uzbrojenia do Syrii. Donosiły o tym bliskowschodnia media, związane z syryjską zbrojną opozycją konta w portalach społecznościowych, a także blogi specjalistyczne. (Poszczególne źródła zostały omówione tutaj i tutaj).
W szczególności dotyczyło to czterech kwestii: (1) w cieśninie Bosfor dostrzeżono rosyjski okręt wojenny, który transportował dużą ilość sprzętu wojskowego, (2) zaobserwowano w Syrii nowe rosyjskie transportery opancerzone BTR, których załoga miała porozumiewać się w języku rosyjskim, (3) samoloty bojowe Su-34 oraz bezpilotowce zwiadowcze rosyjskiej produkcji miały pojawić się nad jednym z syryjskich miast w prowincji Latakia, (4) doniesiono o osobach wojskowych rosyjskiego pochodzenia, które wspierają rządowe wojska w prowincji Latakia.
Jednak te wszystkie działania nie miały wywoływać niepokoju amerykańskiego wywiadu (o czym poniżej). Inaczej jednak stało się z informacjami syryjskiej gazety Al-Watan z 27 sierpnia 2015 r. Zgodnie z nimi do Syrii przybyli rosyjscy wojskowi, którzy badają możliwość utworzenia rosyjskiej bazy wojskowej w jednym z portowych miast w prowincji Latakia. Wiadomość ta nie od razu jednak przebiła się do amerykańskich mediów, gdyż pierwotnie opublikowaną ją w języku arabskim, a sama gazeta, jako sympatyzująca z prezydentem Syrii, nie była traktowana jako wiarygodne źródło informacji.
Izraelski ślad
Szerzej o tej sprawie jako pierwsza poinformowała jednak nie amerykańska prasa, ale izraelska. 31 sierpnia 2015 r. na łamach najpopularniejszego w Izraelu portalu internetowego “YNet” (w jego wersji anglojęzycznej) ukazał się artykuł Alexa Fisherman pt. “Rosyjskie samoloty na syryjskim niebie” (“Russian jets in Syrian skies”).
W artykule napisano o tym, że w Syrii już wylądowała (niewielka?) rosyjska grupa ekspedycyjna i buduje bazę na terenie znajdującego się koło Damaszku i kontrolowanego przez sił prezydenta al-Asada lotniska (“Russian expeditionary force has already arrived in Syria and set up camp in an Assad-controlled airbase”).
Lada dzień ma za nią podążyć o wiele większa, bo kilkutysięczna, grupa rosyjskich żołnierzy, w skład której wejdą: doradcy, instruktorzy, personel zaopatrzenia i obsługi technicznej, obrony powietrznej, a także sami piloci. Ci ostatni będą obsługiwać rosyjskie samoloty i śmigłowce bojowe (“Russian air force fighter jets and attack helicopters”) podczas ataków na jednostki ISIS i innych grup zbronego podziemia w Syrii (“ISIS and rebel-aligned targets”).
Jako źródło powyższych informacji wskazano anonimowych zachodnich dyplomatów (“Western diplomatic sources”). Poinformowano także, że władze Stanów Zjednoczonych wiedzą o przygotowaniach do rosyjskiej interwencji, ale na razie milczą w tej kwestii (“Obama administration is fully aware of the Russian intent to intervene directly in Syria, but has yet to issue any reaction”). Jednocześnie, co jest na rękę stronie rosyjskiej, USA zaprzestały wezwań do obalenia Baszara al-Asada.
W artykule powtórzono też wcześniejsze doniesienia o tym, że Rosja (we współpracy z Iranem) planuje wzmocnienie sił zbrojnych wiernych prezydentowi Syrii, w tym celu zostanie dostarczona broń i części zapasowe. Towarzyszyć temu będzą, tak jak wcześniej, szkolenia syryjskich sił rządowych. W związku z tym, że dotychczasowe transporty przypływały co tydzień do Tartus, to Rosja poszukuje dodatkowego portu morskiego w Syrii do zrealizowania nowych dostaw.
W amerykańskim krwioobiegu medialnym: “The Daily Beast”
Doniesienia YNet, już następnego dnia po publikacji izraelskiego portalu, do krwioobiegu medialnego w USA wprowadził dziennikarz Michael Weiss. Zrobił to na łamach portalu “The Daily Beast” – jednego z najdynamiczniej rozwijającego się w USA i skupionego m.in. na niejawnej działalności instytucji państwowych (nazwę serwisu zaczerpnięto z powieści pisarza Evelyna Waugha pt. “Dziennikarz z przypadku”, ang. Scoop).
M. Weiss wskazał, że Departament Obrony reaguje w sposób niespotykanie wymijający (“unusually cagey”) w sprawie wzrostu rosyjskiej obecności wojskowej w Syrii. Przy czym nie chodziło tu o opisane wcześniej i obecne od wielu lat dostawy broni dla al-Asada i towarzyszącą temu obecność rosyjskich instruktorów. Te kwestie nie wywoływały niepokoju wywiadu USA: “One active U.S. intelligence official told The Daily Beast that while no one is “surprised to see reports of new Russian military equipment in the region—which would also suggest Russian forces training on that equipment (…)””.
To co zainteresowało amerykańskich wojskowych (“much discussed in U.S. defense circles”), to kwestie, które zostały opisane w publikacji YNet. W tym miejscu trudno ocenić czy chodziło o dyskusje nad treścią tej konkretnej publikacji czy o od dawna prowadzone rozmowy o problemie, który dopiero upubliczniony został przez YNet.
Warto dodać, że 2 września 2015 r. na łamach internetowego wydania jednej z najbardziej wpływowych w USA gazet, “The Washington Post” ukazał się tekst o zwiększonym zaangażowaniu wojskowym Rosji w Syrii. Powtórzył on jednak jedynie doniesienia medialne z sierpnia oraz omówił artykuł z “The Daily Beast”.
Tego samego dnia na łamach brytyjskiego “The Telegraph” także ukazał się artykuł na ten temat, ale powtórzył jedynie wiadomości z sierpnia. Trzy dni później, 5 września 2015 r. ukazał się kolejny artykuł “The Telegraph” na ten temat i choć był omówieniem publikacji amerykańskiej prasy z dnia poprzedniego, to niektóre media w USA (np. portal „The Hill”) błędnie przypisały mu przełomowe doniesienia w tej sprawie.
Władze USA ujawniają doniesienia wywiadu
W piątek 4 września 2015 r. w dwóch czołowych i uznawanych za liberalne dziennikach z USA ukazują się artykuły na temat zaniepokojenia amerykańskich władz rosyjskim zaangażowaniem wojskowym w Syrii. Pierwszy z nich opublikowany w gazecie “The New York Times” (dalej “NYT”) był autorstwa Michaela R. Gordona i Erica Schmitta. Drugi zaś trafił na łamy “The Los Angeles Times” (dalej LAT”) i był autorstwa W. J. Hennigana.
Każdy z tych tekstów bazuje na wypowiedziach kilku anonimowych przedstawicieli władz USA (“administration officials”, “American officials”, “other American officials”, “some officials”), w tym reprezentantów wywiadu Stanów Zjednoczonych (“American intelligence analysts”). Zresztą wypowiedzi wszystkich tych osób mają się opierać na niejawnych materiałach wywiadowczych (“they were discussing classified intelligence reports”). Te zaś w dużym stopniu zostały pozyskane w oparciu o zdjęcia ze zwiadu satelitarnego.
Zdaniem “NYT” Rosja wysyłała do Syrii wojskowy zespół przygotowawczy (“military advance team”). Przy czym chodzi głownie o podejmowane zabiegi logistyczne i przygotowawcze (“logistical (…) preparatory types of things”). Wciąż zaś ma brakować dowodów na to, że Rosja dostarczyła do Syrii większą liczbę żołnierzy, samolotów lub ciężkiego sprzętu (“there was no confirmation that large numbers of Russian soldiers, aircraft or heavy weapons had yet arrived”). Z kolei “LAT” zwracał uwagę, że dotychczas Rosja nie wysłała do Syrii żadnych sił zbrojnych (“had not sent troops to Syria”).
Zamiast tego jednak Federacja Rosyjska miała dostarczyć na międzynarodowe lotnisko Bassel Al-Assad koło Latakii (głównego portu morskiego w Syrii) “pomieszczenia mieszkalne z prefabrykatów dla setek osób” (“prefabricated housing units for hundreds of people”) oraz “przenośną stację kontroli przestrzeni powietrznej” (“portable air traffic control station”).
Jednocześnie Rosja wystąpiła z prośbą do państw sąsiednich (Syrii?) o zgodę na przelot samolotów wojskowych (“military overflight”) w miesiącu wrześniu. Choć anonimowi przedstawiciele USA nie chcieli zdradzić o jakie państwa konkretnie chodzi, to “LAT” spekulował, że dotyczy to Turcji. Równolegle analitycy wywiadu USA monitorują rosyjskie porty morskie, gdyż podejrzewają, że część ładunków jest kierowana do Syrii.
Anonimowi przedstawiciele USA stwierdzili, że nie są pewni intencji działań podejmowanych przez stronę rosyjską. Tym bardziej, że sam W. Putin jeszcze 4 września, potwierdził, że Rosja od dawna dostarcza uzbrojenie i szkoli syryjskie siły rządowe, to jednocześnie zaprzeczył doniesieniom o zwiększeniu obecności i stwierdził, że Rosja jedynie rozważa różnego rodzaju opcje.
Władze USA rozpatrują trzy scenariusze ewentualnego rosyjskiego zaangażowania. Po pierwsze, część z nich sugeruje, że dostarczone urządzenia mogłyby pozwolić na zakwaterowanie od jednego do trzech tysięcy personelu wojskowego (np. doradców). Inni twierdzą, że nie chodzi jednak o obecność sił lądowych.
Po drugie, może raczej chodzić o stworzenie węzła transportowego, który pozwoli na zwiększenie dostaw rosyjskiego sprzętu wojskowego do Syrii (“major hub for ferrying in military supplies for the Syrian government”). W tym wariancie nie ma zaś mowy o bezpośrednich zaangażowaniu Rosjan do walk.
Wreszcie po trzecie, może chodzić o stworzenie bazy lotniczej do prowadzenia przez Rosjan uderzeń z powietrza na przeciwników rządowych sił zbrojnych (“a launching pad for Russian airstrikes in support of Mr. Assad’s forces”), w tym przeciwko ISIS oraz tzw. umiarkowanej opozycji zbrojnej (wspieranej m.in. przez USA).
Przewidywane skutki rosyjskiego zaangażowania
Zwiększone rosyjskie zaangażowanie wojskowe w Syrii może wg artykułów z NYT i LAT przynieść szereg niekorzystnych skutków dla Stanów Zjednoczonych
Po pierwsze, jeśli przyjmie to formę wsparcia nie tylko dla syryjskich wojsk rządowych, ale także dla samego prezydenta al-Asada, to będzie to w sprzeczności z amerykańskim planem uregulowania konfliktu syryjskiego. Zakłada on m.in. odsunięcie prezydenta Syrii od władzy. Tymczasem wzmocnienie obecności wojskowej Rosji w Latakia, prowincji zamieszkałej przez wiernych al-Asadowi Alawitów, zabezpiecza jego zaplecze i ostatnią linię obronę na wypadek gdyby utracił on kontrolę nad Damaszkiem. Działania takie mogą stworzyć także ostatnią dostępną drogą do ewakuacji al-Asada, jeśli jego wojska ostatecznie poniosą porażkę.
W tym kontekście w obu artykułach zwrócono uwagę, że W. Putin w swojej wypowiedzi z 4 września, stwierdził, że al-Asad musi być uczestnikiem ostatecznego porozumienia pokojowego. Proces taki mógłby zakładać wcześniejsze wybory parlamentarne (nie zaś prezydenckie), w efekcie których do władzy zostałaby dopuszczona część mniej radykalnej zbrojnej opozycji.
Po drugie, wzmocnienie obecności wojskowej Rosji, wobec słabnięcia pozycji al-Asada i wzrostu szans na dopuszczenie do władzy lub jej całkowite przejęcie przez opozycję, może zagwarantować stronie rosyjskiej większy wpływ na ostateczny kształt porozumienia i skład nowych władz.
Po trzecie, jeśli dojdzie do rosyjskich uderzeń z powietrzna na członków tzw. Państwa Islamskiego (ISIS), walczących z oddziałami rządowymi, to może to utrudnić bombardowania prowadzone przez koalicję pod wodzą USA przeciwko temu samemu przeciwnikowi. Tym bardziej, jak wskazuje “LAT”, że Rosja dotychczas odmawiała bezpośredniego udziału swoich sił zbrojnych w koalicji walczącej z ISIS, choć USA o to zabiegały.
Po czwarte, Rosjanie mogą zacząć bombardować nie tylko ISIS, ale także innych, bardziej umiarkowanych przedstawicieli zbrojnej opozycji. Tymczasem część jej oddziałów została uzbrojona i wyszkolona przez CIA oraz Departament Obrony.
Podsumowanie
Wobec szczątkowych informacji trudno jednoznacznie podsumować całą sytuację. Ujawnienie szczegółów przygotowań Rosji do interwencji zawdzięczamy izraelskiemu portalowi internetowemu i niezidentyfikowanej osobie, opisanej jako zachodni dyplomata. Jeśli przyjąć, że rzeczywiście był to dyplomata i rzeczywiście był przedstawicielem jakiegoś zachodniego państwa (nie zaś podszywająca się pod niego osoba), to trudno odgadnąć jego motywacje (chęć kompromitacji Rosji lub USA?).
Pewne natomiast jest jednak to, że postawiło to przed USA obowiązek publicznej reakcji na tę sytuację, tym bardziej, że “YNet” napisało, iż przedstawiciele Stanów Zjednoczonych są świadomi rosyjskich działań, ale nic w tej kwestii dotychczas nie uczynili. Dalsze negowanie sytuacji (nawet jeśli miałoby oznaczać maskowanie niejawnych negocjacji w tej sprawie z Rosją), szczególnie wobec różnych możliwych scenariuszy działań strony rosyjskiej, postawiłoby ponownie instytucje państwowe USA (podobnie jak w sierpniu 2008 r. w Gruzji i w lutym 2014 r. na Krymie), w szczególności wywiad, w sytuacji w której musiałyby bronić się przed zarzutem ponownego zaskoczenia przez stronę rosyjską lub braku odpowiedniej reakcji na wcześniej wykrytą aktywność.
Może, choć nie musi, to wyjaśniać dlaczego w przeciągu kilku następnych dni wielu przedstawicieli władz USA, w tym wywiadu, przekazało mediom pewne szczegóły dotyczące rosyjskiej obecności w Syrii. Najbardziej prawdopodobne wydaje się, że było to systematyczne działanie na zlecenie najbliższego otoczenia B. Obamy. Przemawia za tym ilość zaangażowanych osób, ich afiliacja (cywile i pracownicy wywiadu), a także bliskie politycznie Partii Demokratycznej media (dające gwarancje, że nic nie zostanie zniekształcone lub obrócone przeciwko urzędującemu prezydentowi USA). Nie da się jednak całkowicie wykluczyć, że może to być przeciek przedstawicieli wywiadu USA, chcących bronić swojego imienia. Tym bardziej, że zbliża się koniec kadencji B. Obamy i maleje jego zdolność do ukarania ewentualnych sprawców przecieku.
Wreszcie trzeba pamiętać, że w wyniku przekazanych do mediów informacji wywiadu USA pod presją została postawiona strona rosyjska, którą oskarżono o przygotowania do eskalacji konfliktu. W związku z tym, spośród wielu możliwych scenariuszy, nie da się wykluczyć też tego, że to same władze USA ujawniły informacje YNet, aby odsunąć od siebie zarzut o szkodzenie stosunkom rosyjsko-amerykańskich. Brak oficjalnego potwierdzenia przez władze USA rosyjskiej obecności w Syrii (jedynie anonimowe przecieki do mediów) może być argumentem za tym, choć nie rozstrzygającym.
Informacje dotyczące faktów są ograniczone: organizacja obiektu Rosji na konkretnym lotnisku Syrii koło ważnego miasta portowego, dostarczanie instalacji umożliwiających zakwaterowanie kilku tysięcy osób, a także zaopatrzenie lotniska w przenośny system kontroli przestrzeni powietrznej.
W sferze spekulacji pozostaje cel tych działań. Wydaje się, że wykluczono przerzucenie większej ilości wojsk lądowych Rosji. Jeśli już, to ma chodzić o zaangażowanie Wojskowych Sił Powietrznych Federacji Rosyjskiej: ma zostać utworzone centrum transportowe lub baza do ataków na zbrojną opozycję, z którą walczy popierany przez Rosję al-Asad. W tym ostatnim przypadku chodzi o zwalczane przez USA jednostki tzw. Państwa Islamskiego lub wspierane przez USA umiarkowane organizacje. Jak zawsze czas rozstrzygnie czy rzeczywiście do rosyjskiego zaangażowania na dużą skalę dojdzie i jaką będzie ono miało formę.