Departament Stanu przestrzega Rosję przed konfrontacją zbrojną w Syrii

Opisane wcześniej i upublicznione przez amerykańską prasę doniesienia wywiadu USA na temat przygotowań Rosji do interwencji zbrojnej w Syrii wymusiły reakcję pracowników Departamentu Stanu.Sprowadza się ona do unikania potwierdzania informacji prasowych, apelowania o współpracę Rosji w walce z ISIS i grożenia konfrontacją jeśli do tego nie dojdzie, a także zakulisowych zabiegów na rzecz uniemożliwienia rosyjskiej interwencji.

Rzecznicy prasowi na froncie walki z doniesieniami mediów

Jeszcze 27 sierpnia 2015 r. (pierwsze doniesienia o planach utworzenia rosyjskiej bazy w Syrii) rzecznik prasowy Departamentu Stanu John Kirby twierdził w kontekście Rosji i Syrii, że „[i]stnieje szansa na rozpoczęcie prac z Rosją i Arabią Saudyjską w zakresie ustalenia sposobu pokojowej zmiany władz w Syrii. Oczywiście pod auspicjami ONZ” („There’s an opportunity to begin to work with Russia and with Saudi Arabia on trying to find options for a political transition in Syria. Obviously, that would be UN-led”). W tym celu w najbliższych dniach specjalny wysłannik USA ds. Syrii (U.S. Special Envoy for Syria) Michael Ratney miał odwiedzić kolejno Moskwę, Rijad oraz siedzibę ONZ w Genewie. Na 28 sierpnia zaplanowano spotkanie przedstawiciela USA z wiceministrem spraw zagranicznych Rosji Michaiłem Bogdanowem (o przebiegu wizyty informowała agencja AFP). Warto dodać, że o zaangażowanie Rosji w pokojowe uregulowanie tego konfliktu od dawna zabiega sekretarz stanu J. Kerry.

Gdy pierwszy raz informacja o przygotowaniach Rosjan do interwencji zbrojnej w Syrii pojawiła się na stronach anglojęzycznego portalu z Izraela (31 sierpnia 2015 r.), to zastępca rzecznika prasowego Departamentu Stanu, Mark C. Toner stwierdził, że „Szczerze nic mi nie wiadomo o tych doniesienia. Muszę im się przyjrzeć” (“I’m frankly not aware of those reports. I’d have to look into them”)

Następnego dnia ten sam przedstawiciel Departamentu Stanu potwierdził, że zapoznał się z tymi doniesieniami, ale powiedział, że nie wie czy są one prawdziwe, o czym oczywiście szczerze zapewnił (“We’re, frankly, still chasing the ground truth on that. We’ve seen those reports”). Jednocześnie w kontekście apeli Rosji o walkę z ISIS, przypomniał, że przecież istnieje koalicja prawie 40 państw, która to próbuje robić i wprost powiedział, że „Z radością przyjelibyśmy większe zaangażowanie Rosji w to przedsięwzięcie” (“We would welcome Russia to be more involved in that effort”.).

Dopiero 3 września 2015 r. sprawa została szerzej skomentowana przez Departament Stanu. M. Toner ponownie stwierdził, że kwestia doniesień prasowych jest weryfikowana, w tym w ramach współpracy z partnerami na Bliskim Wschodzie. W chwili obecnej nie może on jednak orzec o prawdziwości stawianych Rosji zarzutów.

Po raz pierwszy jednak stwierdził, że jakakolwiek pomoc wojskowa dla Baszara al-Asada („support the Assad regime with military personnel, with aircraft, with supplies of any kind, or funding”) budzi zaniepokojenie USA i jest uznawana za destabilizującą i kontrproduktywną („destabilizing and counterproductive”). Co ciekawe rzecznik prasowy nie był w stanie jednoznacznie stwierdzić czy USA poinformowały o swoich obawach stronę rosyjską. Najpierw powiedział, że miało to miejsce („We have conveyed our concerns”), potem jednak uznał, że nie jest tego pewien („I’m not sure that we’ve actually contacted them about them yet”).

Warto dodać, że tego samego dnia sprawę rosyjskich przygotowań do operacji w Syrii skomentował po raz pierwszy rzecznik prasowy Urzędu Białego Domu, Josh Earnest. Słowo w słowo powtórzył on opinię M. Tonera o destabilizującym wpływie i kontrproduktywności jakiejkolwiek formy wsparcia wojskowego Rosji dla Syrii (wymienił prawie te same działania: „military personnel, aircraft, supplies, weapons, or funding”). Co jednak ciekawe, J. Earnest ponownie odniósł się do jednego ze stwierdzeń rzecznika prasowego Departamentu Stanu z 1 września. Otóż dwukrotnie on powtórzył, że “z pewnością pozytywnie przyjęlibyśmy rosyjskie wsparcie i udział” w koalicji walczącej z ISIS (“we certainly would welcome Russian support and contribution to that effort”).

O dalszych komentarzach rzeczników prasowych Departamentu Stanu niewiele wiadomo, gdyż od 3 września do dnia dzisiejszego (8 września) ich zapis nie ukazał się na oficjalnej stronie tej instytucji. Jedynie „The New York Times” przytoczył kilka zdań Johna Kirby’ego, jak wydaje się z 4 września, na ten temat.

Najpierw podkreślił on, że USA od dawna są zaniepokojone dostawami rosyjskiego uzbrojenia dla syryjskich władz. Jednocześnie jednak stwierdził, że jeśli doniesienia o zwiększeniu rosyjskiej obecności wojskowej w Syrii potwierdzą się, to będzie to “bardzo poważna zmiana” (“very serious shift”) w syryjskim konflikcie i podważy rosyjskie zaangażowanie na rzecz pokojowego rozwiązania tego konfliktu.

Departament Stanu publicznie komunikuje Rosji “zaniepokojenie”

Jak wskazano powyżej, rzecznik prasowy Departamentu Stanu nie był w stanie ustalić czy USA wcześniej informowały władze rosyjskie o swoim zaniepokojeniu doniesieniami z Syrii. Nawet jeśli próbowano ukrywać wcześniejsze (nieudane?) rozmowy na ten temat, to w przecieku do „The New York Times’a”, który został opublikowany 4 września, była mowa o tym, że USA przygotowują się do bezpośrednich rozmów w tej sprawie z Rosją.

Stało się to bardzo szybko, bo następnego dnia, 5 września 2015 r. sekretarz stanu J. Kerry zadzwonił w tej sprawie do swojego odpowiednika w Rosji.

Oficjalnie informuje o tym krótka notatka na stronie Departamentu Stanu. Składa się ona z zaledwie kilku punktów. Po pierwsze, rozmowa miała dotyczyć tylko i wyłącznie kwestii syryjskiej (często tego typu konwersacje dotyczyły szeregu spraw, w tym m.in. Ukrainy lub Iranu). Po drugie, nie wspomniano o żadnej kwestii dotyczącej Syrii poza doniesieniami o zwiększaniu zaangażowania wojskowego Rosji w Syrii (“an imminent enhanced Russian military build-up there”). Po trzecie, w notatce nie potwierdzono jednak informacji prasowych (“if such reports were accurate”), ale jedynie wyrażono zaniepokojenie samym faktem ich pojawienia się.

Najważniejszym jednak punktem notatki było wskazanie czterech konsekwencji, gdyby rzeczywiście doszło do wzmocnienie rosyjskiej obecności wojskowej w Syrii. Ma to doprowadzić do: (1) “eskalacji konfliktu”, (2) “wzrostu liczby niewinnych ofiar” (w prasie pisano o bombardowaniu przez Rosję ośrodków miejskich), (3) “wzrostu fali uchodźców” i (4) “ryzyka konfrontacji z koalicją walczącą z ISIS w Syrii”. Choć w notatce o tym nie wspomniano, to na czele owej koalicji stoją Stany Zjednoczone, więc de facto J. Kerry ostrzegał przed bezpośrednia konfrontacją wojsk Rosji i USA w Syrii.

Notatka nie informuje o wspólnych ustaleniach obu strony w tej sprawie (nie było ich?), poza tym, że rozmowy na ten temat będą prowadzone jeszcze we wrześniu w Nowym Jorku (zapewne w czasie Zgromadzenia Ogólnego ONZ).

Nieco inaczej rozmowę tę przedstawiła strona rosyjska. W oświadczeniu MSZ FR stwierdzono, że w trakcie konwersacji omawiano: różne aspekty dotyczące sytuacji w Syrii, wyzwania stojące przed walką z ISIS i z innymi grupami terrorystycznymi działającymi w tym państwie, a także współpracę na rzecz zabiegów ONZ o ustanowienie pokojowego procesu zmian władz w Syrii w zgodzie z genewskim komunikatem z 30 czerwca 2012 r. Choć poinformowano o kontynuowaniu rozmów w tej sprawie, to nie wskazano kiedy to będzie miało miejsce.

Departament Stanu próbuje zapobiec rosyjskiej interwencji

Warto dodać, że po rozmowie Kerry-Ławrow, agencja informacyjna Reuters próbowała dowiedzieć się od amerykańskich urzędników więcej o rosyjskiej obecności w Syrii, ale poza nieoficjalnym potwierdzeniem, że pojawiają się oznaki zwiększonego zaangażowania Rosji w Syrii, to nikt nie chciał więcej na ten temat powiedzieć.

7 września Reuters poinformował, że Grecja przyznał, iż otrzymał prośbę od Rosji o udostępnienie do 24 września przestrzeni powietrznej dla wojskowych samolotów. Jednocześnie władze greckie poinformowały, że USA zwróciły się o wydanie odmownej decyzji w tej sprawie. Sama zaś Grecja wciąż ma rozważać tę kwestię i ostatecznie jeszcze nie zdecydowała się do czyjej prośby przychyli się.

Podsumowanie

Początkowo Departament Stanu zaprzeczał jakoby cokolwiek wiedział o doniesieniach na temat rosyjskich przygotowań do interwencji w Syrii. Po tym jak przyznał ostatecznie, że informacje medialne na ten temat są mu znane, to jednak stwierdził, że nie może ich zweryfikować. To ostatnie stanowisko zostało podtrzymane nawet w komunikacie po rozmowach na linii Kerry – Ławrow.

Dalsza reakcja Departamentu Stanu poszła w dwóch kierunkach. Po pierwsze, przedstawiono rosyjską pomoc wojskowa dla al-Asada jako czynnik, który wpłynie destabilizująco na konflikt w Syrii, a tym samym utrudni zawarcie porozumienia pokojowego. Po drugie, zachęcano Rosję, aby jej ewentualne zaangażowanie w Syrii dotyczyło nie tyle wspierania al-Asada, co walki z oddziałami ISIS w koordynacji z USA. Gdyby jednak Rosja nie była zainteresowana współpracą z USA, to J. Kerry wyraził obawy, że samodzielne działania strony rosyjskiej zostaną uznane za próbę konfrontacji zbrojnej z USA.

Wydaje się, że dotychczasowe apele i rozmowy prowadzone przez Departament Stanu nie doprowadziły do jakichkolwiek uzgodnień ze stroną rosyjską. Oficjalnie zdecydowano jedynie, że USA i Rosja będą prowadziły rozmowy na ten temat w Nowym Jorku w czasie obrad Zgromadzenia Ogólnego ONZ (zaczyna się ono 15 września). Władze USA chyba jednak nie do końca wierzą w ich sukces, skoro równolegle podjęły działania na rzecz zablokowania rosyjskich transportów lotniczych lecących do Syrii tranzytem nad terytorium Grecji.