Po wizycie J. Kerry’ego w Rosji: amerykańscy dziennikarze ujawniają współpracę USA i Rosji

19 maja 2015 r. na łamach “Bloomberg View” ukazał się artykuł Josha Rogina oraz Eliego Lake’a pt. “Kerry pomógł uwolnić amerykańskich “szpiegów” uwięzionych na Ukrainie” (“Kerry Helped Free U.S. ‘Spies’ Trapped in Ukraine”). Choć tekst opublikowano tydzień po wizycie J. Kerry’ego w Rosji, to opisuje on amerykańsko-rosyjską współpracę, która miała miejsce na kilka dni przed podróżą sekretarza stanu USA. Warto zastanowić się dlaczego takie informacje ujawniono właśnie pod koniec maja.

Uwięzieni (i uwolnieni) Amerykanie

Opisana przez amerykańskich dziennikarzy historia zaczyna się 29 kwietnia 2015 r., gdy służby bezpieczeństwa tzw. Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) weszły do biura Międzynarodowego Komitetu Ratunkowego (International Rescue Committee, IRC) w Doniecku. IRC to międzynarodowa organizacja humanitarna z siedzibą w Nowym Jorku. W Donieckuu zatrzymano kilkudziesięciu obywateli Ukrainy oraz siedmiu obcokrajowców.  Tego samego dnia władze DRL zapewniły o wydaleniu tych ostatnich.

W rzeczywistości postąpiono tak tylko z pięcioma osobami (obywatelami Kanady, Wielkiej Brytanii, Gruzji i Chile), zaś dwójkę obywateli USA (lekarza oraz pracownika IRC) zatrzymano pod zarzutem szpiegostwa na rzecz CIA. Potwierdzać miała to także znaleziona w biurze aparatura podsłuchowa. IRC publicznie zaprzeczyło tym oskarżeniom.

Wg anonimowego urzędnika USA wysokiego szczebla (oficjalnie władze USA odmawiają komentarza powołując się na ochronę prywatności) w uwolnienie zatrzymanych zaangażowały się nie tylko międzynarodowe organizacje pozarządowe, ale także władze USA. Sekretarz stanu J. Kerry miał osobiście dzwonić w tej sprawie do rosyjskiego ministra spraw zagranicznych S. Ławrowa. Wg anonimowych źródeł dyplomatycznych rosyjski minister poinformował władze DRL, że ich działania to kiepski pomysł.

Ostatecznie władze DRL po 9 dniach wypuściły zatrzymanych. Miało to więc miejsce 8 maja, czyli w przeddzień uroczystości związanych z obchodami Dnia Zwycięstwa nad nazistowskimi Niemcami. Władzom USA miały być przekazane także urządzenia podsłuchowe znalezione przy zatrzymanych. Wg jednego z przywódców DRL jest to pierwszy skandal dyplomatyczny nowego państwa i jednocześnie dowód na to, że USA, poprzez zaangażowanie się w negocjacje, uznały de facto istnienie tego podmiotu.

Obaj dziennikarze z USA zwracają uwagę, że kiedy 4 dni po uwolnieniu Amerykanów J. Kerry składał wizytę w Rosji, to ton jego wypowiedzi wobec gospodarzy był pojednawczy. Mało tego, upomniał on publicznie władze ukraińskie przed podejmowaniem działań wojskowych na rzecz rozwiązania trwającego obecnie konfliktu. Amerykańscy dziennikarze tłumaczą to tym, że J. Kerry, pomimo wspomnianego konfliktu, chce nawiązać współpracę z Rosją przy rozwiązaniu innych problemów międzynarodowych (wymienili Syrię i Iran).

Nowy kontekst wizyty J. Kerry’ego

W swoim artykule J. Rogin i E. Lake twierdzą, że uwolnienie zatrzymanych to dowód na to, że kontakty na linii J. Kerry – S. Ławrow potrafią “czasem przynosić korzyści” (“can occasionally have benefits”). Tym bardziej, że, jak napisali, jest to “jedyny funkcjonujący kanał komunikacji między oboma rządami na wysokim szczeblu” (“the only functioning high-level channel of communication between the two governments”).

Powyższa opinia o całym zdarzeniu powinna jednak budzić wątpliwości. Amerykańscy dziennikarze nie precyzują, kto dokładnie i jakie otrzymał korzyści. Oczywistym jest, że władze USA odniosły sukces uwalniając dwóch swoich obywateli i jednocześnie pokazały, że mimo konfliktu na Ukrainie współpraca z Rosją (czym zainteresowany jest J. Kerry) przynosi amerykańskim obywatelom korzyści. Mniej oczywiste jest to, że z perspektywy Rosjan sytuacja ta pokazała, iż bez współpracy z nimi nie da się rozwiązać nawet tak banalnej spraw jak uwolnienie z aresztu na terytorium Europy dwóch bezpodstawnie zatrzymanych obywateli USA.

Otwartą kwestią – o czym w artykule z “Bloomberg View” także nie ma mowy – jest to czy była to wymiana obustronnie korzystna. Władze USA zostały postawione w charakterze petenta nie tylko wobec Rosji, ale – jeśli informacje o bezpośrednich negocjacjach są prawdziwe – także wobec DRL. Z kolei władze rosyjskie miały wywierać naciski na służby bezpieczeństwa DRL, które – zdaniem władz USA – są finansowane, zaopatrywane w sprzęt i ludzi oraz szkolone, a od niedawna, także dowodzone przez Rosjan. Rodzi to pytanie o to czy naciski w ogóle były potrzebne i czy całego zatrzymania nie zaaranżowano? Gdyby tak było, to Rosjanie pomogliby USA rozwiązać problem, który sami najpierw stworzyli. Za sukces dyplomacji USA uznać tego nie można byłoby.

Wspomniany artykuł kończy się stwierdzeniem, że amerykańsko-rosyjska współpraca przy uwolnieniu dwójki obywateli USA może być w najbliższej przyszłości jednym z “ostatnich prawdziwie wspólnych wysiłków” (“the last true joint effort”) obu państw. To dlatego, że w Soczi nie doszło do porozumienia w żadnej z problematycznych kwestii. Jako przykład podano brak zainteresowania Rosji ofertą USA w zakresie cofnięcia sankcji w zamian za wycofanie rosyjskiego poparcia dla tzw. separatystów. Oznacza to, że w oparciu o swoją wiedzę, dziennikarze twierdzą, że celem wizyty było jednak wypracowanie porozumienia – czemu zaprzeczał J. Kerry i Departamentu Stanu – i że tego porozumienia nie osiągnięto.

Źródło przecieku

Warto dodać, że nie jest to pierwszy raz kiedy obaj ci dziennikarze docierają do wcześniej nieupublicznionych informacji o polityce USA wobec uczestników konfliktu na Ukrainie. Zawsze ich źródłem były anonimowe przecieki ze strony władz USA. Nie inaczej jest tym razem (“senior administration official”, “several diplomatic sources”).

Oznacza to, że administracja B. Obamy ma tendencję do upubliczniania niejawnych informacji? Należy w to wątpić. Przykłady z polityki USA wobec uczestników konfliktu na Ukrainie dostarczają dowodów na to. Zarówno wizyta J. Kerry’ego w Rosji , jak i V. Nuland w Kijowie oraz Moskwie, nie zostały poprzedzone żadnymi przypadkowymi przeciekami (tj. niekorzystnymi wobec planów administracji USA). Jedyny przeciek po tych wizytach, to właśnie ten z którego korzystają J. Rogin i E. Lake.

Co ciekawe także poprzedni przeciek z administracji Obamy nt. polityki USA wobec konfliktu na Ukrainie został opisany przez tych samych dziennikarzy. Dotyczył on pozostającej wówczas w tajemnicy planowanej na przełomie 2014 r. i 2015 r. wizyty J. Kerry’ego w Rosji i jego gotowości do współpracy na arenie międzynarodowej z władzami rosyjskimi, pomimo rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Ostatecznie do wizyty nie doszło, gdyż Rosja dokonała eskalacji konfliktu we wschodniej Ukrainie. Jednak artykuł swoją rolę spełnił. Był dla Rosjan sygnałem gotowości USA do zmiany polityki. Przygotowywał także obywateli USA do nowej polityki. Wreszcie jako balon próbny sprawdzał stanowisko pozostałych uczestników życia politycznego w USA. Gdy zaś z planów nic nie wyszło, to nie da się ich powiązać formalnie z urzędującymi władzami USA.

W związku z powyższym można spekulować, że i artykuł z 19 maja 2015 r. także opiera się nie o przypadkowy, ale kontrolowany przeciek. Jego celem było pokazanie, że współpraca amerykańsko-rosyjsko przynosi USA korzyści. To by też tłumaczyło dlaczego dziennikarze tak bezkrytycznie przyjęli, że władze DRL to częściowo niezależny od Rosji podmiot, który samodzielnie podjął decyzję o zatrzymaniu, nie zaś w oparciu o wytyczne w Moskwie.

Dodatkowe przesłaki kontrolowanego przecieku

Powyższą tezę potwierdza kontekst tego artykułu, który wskazuje na stopniowe ocieplanie relacji między Rosją a USA. Już 6 maja ambasador USA w Moskwie udzielił wywiadu dla jednej z rosyjskich agencji prasowych, gdzie pozytywnie wypowiadał się o możliwościach współpracy amerykańsko-rosyjskiej. 12 maja doszło do wspomnianej wizyty J. Kerry’ego w Rosji, zaś w dniach 17-18 maja Moskwę odwiedziła asystent sekretarza stanu V. Nuland.

Zresztą sami wspomniani dziennikarze tak postrzegali wizytę J. Kerry’ego. W artykule opublikowanym niedawno stwierdzili, że podróż ta była “początkiem szerszych wysiłków na rzecz poszukiwania amerykańsko-rosyjskiej współpracy w obszarzesz wielu spraw” (“the start of a broad effort to seek U.S.-Russian cooperation on a range of issues”). W efekcie tego miałoby dojść do “ułożenia na nowo relacji amerykańsko-rosyjskich”. Przy czym, wydaje się, że celowo piszą oni tutaj o “reboot”, nie zaś, o kojarzącym się z porażką, “restart” z 2009 r.

Ostatecznie dopiero za jakiś czas okaże się na ile takie twierdzenia są prawdziwe. Może w którymś z wywiadów lub wspomnień któryś z uczestników procesu podejmowania decyzji opisze te wydarzenia. Obyśmy w tej spawie nie musieli czekać do ujawnienia archiwów. To zajmuje lata.

Krytyka Herszenhorna i koncepcji “subtelnej zmiany”

To, że artykuł J. Rogina i E. Lake’a miał na celu przedstawienie w pozytywnym świetle działań urzędującego sekretarza stanu USA potwierdza, to co napisano tam o innej publikacji: artykule Davida M. Herszenhorna w “The New York Times” z 15 maja 2015 r.

W artykule tym stwierdzono, że wizyta J. Kerry’ego może dowodzić tego, iż polityka izolacji gospodarczej i dyplomatycznej Rosji przez USA okazała się porażką. W połączeniu z uświadomieniem sobie przez USA, że Rosja jest niezbędna (“Russia and its leader are simply too important to ignore”) do rozwiązania kryzysów na Bliskim Wschodzie (regionie ważniejszym dla USA niż Ukraina, która z kolei jest ważniejsza niż Bliski Wschód dla Rosji), administracja Obamy podjęła decyzje o stopniowej “subtelnej zmianie” (“subtle shift”) swojej polityki. Oznacza to, że polityka zagraniczna W. Putina zakończyła się dyplomatycznym sukcesem i wzmocniła jego władzę w samej Rosji.

J. Rogin i E. Lake komentując taki tok myślenia “NYT” stwierdzają wprost: “Nie o to chodzi. Dla Kerry’ego odwiedzenie Rosji nie jest ustępstwem wobec Putina” (“This is hardly the case. For Kerry, visiting Russia is not a concession to Putin”). Jest tak, bo dla J. Kerry’ego Rosja może zaoferować USA wsparcie właśnie na Bliskim Wschodzie (Syrii i Iranie).

Dziennikarze “Bloomberg View” zgadzają się więc ze swoim kolegą z “NYT”, że celem wizyty było porozumienie amerykańsko-rosyjskie ws. Bliskiego Wschodu, ale nie wiążą tego z tym, że w zamian W. Putin oczekuje uznania rosyjskich działań na Ukrainie. To ostatnie podkreśla David M. Herszenhorn i właśnie ustępstwo na tym polu uznaje za sukces Rosji i porażkę USA.

Oddzielną sprawą jest to, że wizyta nie zakończyła się chyba ostatecznie porozumieniem ws. Bliskiego Wschodu (USA nie odniosły z niej zysku), zaś izolacja W. Putina została przerwana.